Kilka lat temu odczytywanie ptasich znaczników stało się moją życiową pasją, której poświęcam sporo wolnego czasu. Cieszą mnie zarówno nowo spotkane oznakowane ptaki, jak i starzy znajomi. Z racji tego że sam obrączkuję, głównie gęsi, żurawie, mewy, a ostatnio też rybitwy, to grupom tych ptaków poświęcam najwięcej uwagi, przeglądam wielotysięczne stada gęsi, skupiska mew, noclegowiska żurawi.

Oznakowane żurawie w mojej okolicy można spotkać relatywnie często, a to dlatego, że jest to gatunek preferowany przez większą grupę lokalnych obrączkarzy, którzy od kilku zajmują się znakowaniem i badaniem tego gatunku. (Więcej informacji o naszym projekcie na stronie: Polish Crane Research Group – klik! klik!). Do tej pory nazbierało mi się: 757 odczytów polskich żurawi ze 121 różnych ptaków. Oczywiście od czasu do czasu trafiają się goście z zagranicy, rzadko, bo mimo intensywnego przeglądania – w każdym sezonie – dziesiątków tysięcy żurawi we wcześniejszych latach odczytałem jedynie trzy zagraniczne ptaki oznakowane w Finlandii.
Większość państw znakuje swoje ptaki inaczej niż my, a mianowicie używają kombinacji sześciu kolorów, dodatkowo – od niedawna – Finowie wprowadzili także kod alfanumeryczny na swoje ptaki, który teoretycznie nie jest potrzebny, bo wystarczy sam zestaw kolorów, ale jak się okazuje czasem jest niezbędny, bo potwierdza tożsamość konkretnego osobnika. Jest to mega zagmatwane i trudne w odczycie. Wszystko tam ma swoje miejsce, każdy kolor, ułożenie ich względem siebie, ważne też jest gdzie to i na której nodze jest (a wbrew pozorom czasem nie jest to takie łatwe szczególnie w dużych stadach np. na noclegowisku, gdzie właściwie trudno określić która noga należy do którego ptaka). Dodatkowo w słabym świetle poranka lub gasnącym wieczorze odróżnienie zielonego czy niebieskiego od czarnego jest wręcz niemożliwe. No i w tym wszystkim bardzo łatwo o błąd! Pewnie dlatego Fińska centrala dodała na obrączki alfanumeryczny kod weryfikacyjny.
W Polsce zakładana jest biała obrączka z trzyznakowym kodem: litera + dwie cyfry. Obrączka jest niższa, bo składa się z jednego pierścienia a nie trzech, a to powoduje, że jest czytelna z mniejszej odległości. Dodatkowo, niezależnie od państwa czy sposobu znakowania, zawsze zakładana jest obrączka metalowa.

Miniony sezon był dla mnie wyjątkowy dobry jeśli chodzi o ilość odczytanych kolorowych żurawi z zagranicy. Pierwszego ptaka wypatrzyłem w lutym w okolicach Wągrowca. Przebywał w stadzie ponad stu ptaków żerujących na polu, ale warunki były ciężkie, zbliżał się zmrok, słabe światło i dodatkowo silny wiatr, co skutecznie uniemożliwiło poprawną identyfikację kolorów. Na szczęście ptaka udało się ponownie odnaleźć następnego dnia i niestety okazało się że żuraw ten zgubił po jednym kolorze z każdej nogi, dodatkowo pozostałe obrączki były już tak mocno zniszczone, że kolor czarny z jednej strony był już biały.

Jak wspomniałem powyżej, do pełnej identyfikacji niezbędny jest komplet sześciu kolorów, więc ten żuraw jest już nieidentyfikowalny (poza odczytem obrączki metalowej). Udało się ustalić, że został zaobrączkowany w Estonii i ma minimum 15 lat. Wielka szkoda, że nie ma szans na poznanie pełnej, z pewnością ciekawej, historii tego ptaka!


Kolejne kolorowe żurawie spotkałem po kilkunastu dniach w okolicach Kiszkowa, gdzie w stadzie ponad dwustu osobników było 8 oznakowanych ptaków: sześć polskich i dwa zagraniczne. Pierwszy z zagraniczniaków zaobrączkowany został 8 lipca 2017 roku w okolicach Zemīte na Łotwie (kombinacja sześciu kolorów). Drugi to Fin, który zaobrączkowany został 13 lipca 2018 roku w okolicach Pyhäjärvi (sześć kolorów + kod alfanumeryczny).


I gdy już myślałem, że limit na ten sezon został wyczerpany, to następnego dnia spotkałem kolejnego żurawia oznakowanego w Finlandii, który nocował na stawach w Łukowie. Tu niestety sprawa nie przedstawia się tak dobrze. Niby rozpoznałem, odczytałem i zapisałem pełen zestaw kolorów. Nawet udało się zrobić dokumentacyjne zdjęcie, ale świtało było marne. Wprowadziłem dane do Polring, po kilku tygodniach stacja zapytała, czy udało się odczytać kod alfanumeryczny. No nie, niestety. Finalnie odczyt został odrzucony, jako niemiarodajny, gdyż jeden z ciemnych kolorów, który został rozpoznany przeze mnie jako czarny, mógł być równie dobrze granatowym lub zielonym, a bez alfanumerycznego kodu weryfikacyjnego (o którym wspominałem powyżej) Fińska Centrala uznała odczyt za niepewien. I tak w zaledwie dwa tygodnie spotkałem aż cztery żurawie z biżuterią z zagranicy. Dwa udało się pozytywnie zweryfikować i uzyskać dane pierwotnego obrączkowania, a dwa pozostają „no name”. Może w przyszłym sezonie będzie jeszcze lepiej. Tymczasem wszystkim polecam przeglądanie naszych rodzimych żurków, a nóż widelec trafi się jakiś z naszego projektu.

zdj. Wiktor Kroker