W kolorze i metalu

[ptasi-niby-dziennik]

Ekspansja mewy białogłowej na Pojezierzu Wielkopolskim 2020-2023

Przeprowadzony przez nas w ubiegłym roku monitoring pokazuje, że ekspansja mewy białogłowej na Pojezierzu Wielkopolskim trwa w najlepsze. A przecież jeszcze kilka lat temu gatunek ten wcale nie gniazdował na naszym terenie. W książce „Ptak Wielkopolski. Monografia faunistyczna”, opublikowanej w 2000 roku, możemy przeczytać: „Status. Pojawia się sporadycznie. (…) Dotychczas mewa białogłowa stwierdzona była w Wielkopolsce 8-9 razy. (…) Niewielka liczba stwierdzeń tego ekspansywnego gatunku w naszym regionie wynika tak z jego podobieństwa do mewy srebrzystej…”. Już wówczas autorzy zwracali uwagę na fakt, że jest to gatunek ekspansywny, co sugerowało, że prędzej czy później zacznie gniazdować także w Wielkopolsce. I faktycznie pierwsze lęgowe pary wyryto pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku na zbiorniku Jeziorsko (M. Faber, aktualnie nieaktywne), kolejne stanowisko wykrył Tomasz Iciek na zbiorniku Przykona w 2005 roku (nieprzerwanie), a następnie pojedynczą parę w 2017 roku Szymon Bzoma na Jeziorze Kurchowskim (nieprzerwanie).  

Rok 2020 jest granicznym dla stwierdzeń lęgowych tego gatunku, wówczas wykryto dwa stanowiska: Zbiornik Pakoski (T. Iciek, 8 par) oraz jezioro Zioło (Sz. Bzoma, ±16 par). W następnym roku stwierdzono gniazdowanie mewy białogłowej w kolejnych miejscach: jezioro Gopło (P. Doboszewski, T. Królak, D. Węcławek, 25 par), Jezioro Powidzkie (M. Białek, 1 para). A ilość par na jeziorze Zioło wzrosła do 36. Pewnie dlatego w artykule „Aktualne rozmieszczenie, liczebność i trend mewy białogłowej Larus cachinnans w Polsce” opublikowanym „Ornis Polonica” (Tom 63, Zeszyt 2022-1) autorzy piszą: „Mewa białogłowa Larus cachinnans zaczęła gniazdować w Polsce na początku lat 80. XX w. Od 1989 gatunek ten gniazduje w kraju corocznie (…). By scharakteryzować trend, zebraliśmy dane dotyczące liczebności i rozmieszczenia lęgowych mew białogłowych do 2020 roku od obserwatorów z całego kraju. W roku 2021 zorganizowaliśmy cenzus, mający na celu najbardziej kompletną ocenę liczebności populacji. W roku 2021 stwierdzono w Polsce gniazdowanie 5554 par w 44 miejscach. (…) 66% miejsc lęgowych było zlokalizowanych w południowej części kraju, ale coraz więcej par zasiedla nowe miejsca, m.in. na Pojezierzu Gnieźnieńskim…” (pogrubienie moje).  


Przewidywania autorów powyższego artykułu okazały się trafne. Jednakże należy na region spojrzeć szerzej, nie tylko samo Pojezierze Gnieźnieńskie, ale na całe Pojezierze Wielkopolskie, które znajduje się Nizinie Środkowoeuropejskiej i stanowi część pojezierzy południowobałtyckich, położone pomiędzy doliną Odry (Bruzda Zbąszyńska) na zachodzie a doliną Wisły na wschodzie. Jej granice wyznaczają od północy Pradolina Toruńsko-Eberswaldzka zajmowana obecnie przez Wisłę, Noteć i Wartę, na południu Pradolina Warszawsko-Berlińska zajmowana przez Wartę i Obrę. Zajmuje województwa wielkopolskie, kujawsko-pomorskie oraz lubuskie. Pojezierze Wielkopolskie dzieli się na mniejsze regiony, na: Pojezierze Poznańskie, Poznański Przełom Warty, Pojezierze Chodzieskie, Pojezierze Gnieźnieńskie, Równinę Wrzesińską, Równinę Inowrocławską i Pojezierze Kujawskie.

W 2022 roku doszły kolejne 4 nowe stanowiska: Jezioro Słupeckie (7 par, wykrył M. Przystański), stawy Antoniewo (1 para, wykrył A. Loręcki), Jezioro Toniszewskie (1 para, wykrył A. Loręcki), żwirownia Wojdal (1 para, wykrył M. Jasiński). W ubiegłym roku doszły kolejne 3:  jezioro Skulska Wieś (19 par, wykrył M. Białek), Jezioro Sławskie (2 pary, wykrył Sz. Bzoma) oraz Jezioro Głuszyńskie (± 45-50 par, wykryte przez A. Loręcki i M. Gierszewski).


Łącznie w latach 2020-2023 mewy „duże” gniazdowały na 13 różnych stanowiskach. W wypadku 2 z nich (Zbiornik Pakoski oraz jezioro Zatorze) ptaki były obecne jedynie w jednym sezonie. W wypadku większości pozostałych miejscówek ilość lęgowych par z roku na rok wzrasta. Najbardziej spektakularny ilościowy przyrost notujemy na jeziorze Zioło, gdzie na przestrzeni 4 sezonów przyrosło z 16 do 147 par (2,44% polskiej populacji gniazduje właśnie tu – dane za ubiegły rok). Duży przyrost notujemy także na jeziorze Słupeckim, gdzie na przestrzeni dwóch lat ilość wzrosła z 7 do 28 par.


W roku 2021 Polska Grupa Badawcza Mewy Białogłowej przeprowadziła cenzus dla tego gatunku: stwierdzono wówczas 5554 pary na 44 stanowiskach (1,15% polskiej populacji gniazdowało na Pojezierzu Wielkopolskim). Cenzus został powtórzony w 2023 roku: stwierdzono przynajmniej 6 027 na 49 stanowiskach (udział mew gniazdujących na omawianym rejonie wzrosła do 4,61% całej populacji w Polsce). Należy zaznaczyć, że wzrost liczebności mewy białogłowej w Polsce jest najsilniejszy spośród wszystkich gatunków gniazdujących w naszym kraju.


Dlaczego po kilku dekadach utrzymywania w Polsce terytorialnego status quo mewy białogłowe „uznały”, że trzeba ruszyć na północ? I dlaczego akurat w drugiej dekadzie XXI wieku? Dlaczego wybrały Pojezierze Wielkopolskie?

Myślę, że nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytania. Z pewnością wyraźnie zauważalna progresja jest wypadkową wielu różnych czynników, jak uważa Marcin Przymencki: „(…) ekspansja jest napędzana tym, że mewa białogłowa jest gatunkiem świetnie dostosowanym do aktualnych warunków w Europie. Ogólny schemat objawia się: korzystaniem z wielu różnych źródeł pokarmu przez ptaki dorosłe, co skutkuje wysokim sukcesem lęgowym, który z kolei powoduje, że stosunkowo wiele piskląt dożywa lotności. One potrafią daleko latać (z reguły dalej niż inne gatunki dużych mew) i dobrze eksplorują teren, a w efekcie zasiedlają nowe optymalne dla nich miejsca – większość osobników, które są stwierdzane na nowych stanowiskach to ptaki młode i prawdopodobnie jest to tam ich pierwszy lęg. Te z kolei uczą się dobrze wykorzystywać nowo zajęte miejsca, korzystają z wielu różnych źródeł pokarmu i koło się zapętla”.

Można pokusić się na próbę odpowiedzi na ostatnie pytanie i wskazać, że wpływ mają: 
– sprzyjające warunki siedliskowe: jeziora, zbiorniki i stawy z wyspami;
– atrakcyjna baza żerowiskowa: duża ilość różnorodnych zbiorników wodnych, które są regularnie „zarybiane”;
– obecność składowisk odpadów: co najmniej 6 w rejonie, z których korzystają głównie osobniki juwenilne (co zwiększa przeżywalność wśród ptaków młodocianych);
– „efekt pączkowania”: sukces lęgowy choćby 1 pary powoduje powracalność w kolejnym sezonie, do par przyłączają się kolejne (dla przykładzie J. Słupeckie w 2021 – 0 par, w 2022 – 7 par, w 2023 – 28 par);
– w wyniku drapieżnictwa w koloniach Mietków oraz Włocławek zaistniała konieczność znalezienia przez ptaki nowych siedlisk.


Dziękujemy wszystkim osobom, które w ciągu tych czterech lat nam pomagały i nas wspierały (fizycznie, logistycznie i merytorycznie): Łukasz Bednarz, Michał Białek, Szymon Bzoma, Daniel Cierplikowski, Hubert Czarnecki, Przemysław Doboszewski, Anna Floryszek-Kosińska, Tomasz Iciek, Marcin Jasiński, Bartosz Krąkowski, Tomasz Królak, Gracjan Loręcki, Mateusz Loręcki, Mateusz Mleczak, Marek Naranowicz, Juliusz Pietrasik, Marcin Przymencki, Łukasz Wawrzyniak, Dariusz Węcławek, Magdalena Zagalska-Neubauer. Specjalnie podziękowania dla Członków Sekcji Ornitologicznej Koła Leśników przy Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu.


Wpis jest skróconą wersją referatu jaki wygłosiliśmy podczas 38. Zjazdu Ornitologów Wielkopolski w dniu 6 stycznia 2024 r. w Jeziorach na terenie Wielkopolskiego Parku Narodowego. W przyszłości planujemy napisać artykuł, który będzie podsumowywał prowadzony przez nas monitoring. Polecamy także lekturę tego wpisu: klik! klik!
Maciej Gierszewski, Adam Loręcki  

Bociany białe w 2023 roku (odczyty + obrączkowanie)

Ubiegły rok był niezwykle zaskakujący (in plus) pod względem ilości odczytanych obrączek na bocianach białych. Na przestrzeni poprzednich lat nigdy nie udało nam się odczytać aż tylu bocianich obrączek, jak w 2023 roku. Łącznie nasz dwuosobowy zespół zrobił 189 odczytów na 127 różnych osobnikach. Wypada dodać, że nie „czytaliśmy” młodocianych, nielotnych ptaków przebywających nadal w gniazdach.

104 ptaki pochodziły z Polski (46 zostało zaobrączkowanych przez ZO „Rościnno”), 22 z Niemiec (ze wszystkich 3 niemieckich centrali: 16 przez DEH, 4 przez DER, 2 przez DEW), wisienką na torcie był odczyt ptaka zaobrączkowanego na Węgrzech. Dla Adama oraz dla mnie to pierwsze stwierdzenie bociana z tego kraju. Osobnik nosił niebieską plastikową obrączkę, którą otrzymał 404 dni wcześniej we wsi Kocsér; przemieszczenie: 626 km (i to jest najdalsze przemieszczenie bociana jakiego kiedykolwiek odczytaliśmy).

Na marginesie taka ciekawostka: w poprzednich latach odczytaliśmy bociany z Czechy, Słowacji, Rumunii i Białorusi.

Odczytane w 2023 bociany z Polski pochodziły z następujących województw:
– 76 z Wielkopolski,
– 9 z Kujawsko-Pomorskiego,
– 8 z Opolskiego,
– 4 z Mazowieckiego,
– 3 ze Śląskiego,
– 2 z Zachodnio-Pomorskiego
– po 1 z Podlaskiego, Dolnośląskiego oraz Lubuskiego.

Najstarszy odczytany ptak został oznakowany 21 czerwca 2016 roku w Zielonczynie w gminie Sicienko (województwo Kujawsko-Pomorskie) przez Andrzeja Dylika i był to wówczas pierwszy – po 2608 dniach – odczyt dla tego osobnika.

W sierpniu ubiegłego roku udało nam się przeprowadzić dwie kontrole na terenie Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Inowrocławiu. Jedną dnia 4 sierpnia, a drugą 12 sierpnia. Podczas pierwszej, która miała miejsce w piątek, stado bocianów żerujących na składowisku oraz odpoczywających na łące vis-à-vis liczyło sobie ponad 200 osobników. Co ciekawe tydzień później, ale w sobotę, bocianów było dużo mniej, gdyż około 80. Podczas obu kontroli stwierdzono łącznie 18 zaobrączkowanych ptaków, 15 z nich udało się odczytać: 73% to ptaki z Polski, a 27 % to ptaki z Niemiec. Poniżej mapa obrazująca pochodzenie bocianów stwierdzonych w Inowrocławiu.

W ramach kronikarskiego obowiązku wypada wspomnieć, że „Rościnno”, czyli nasz zespół obrączkarski, znakuje bociany białe nieprzerwanie od 2011 roku. W 2023 roku kierownik – Hubert Czarnecki – przy znaczącym wsparciu członków Sekcji Ornitologicznej Koła Leśników przy Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu zaobrączkował 145 młodocianych osobników w 58 gniazdach rozsianych w 8 różnych gminach. Średnia młodych na gniazdo – 2,5. 6 gniazd z 1 młodym, 4 gniazda z 4 młodymi, w żadnym z odwiedzonych gniazd nie stwierdzono pięcioraczków. Szczegółowe dane poniżej:

[autorzy: Maciej Gierszewski, Adam Loręcki]

Kontrolując noclegowiska żurawi w północnej Wielkopolsce

Stada żurawi w poszukiwaniu zaobrączkowanych osobników przeglądam właściwie od zawsze, wcześniej robiłem to jednak okazjonalnie, ale odkąd nasza ekipa – czyli Zespół Obrączkarski „Rościnno” z pomysłodawcą Hubertem Czarneckim na czele – postanowiła dokładniej przyjrzeć się temu gatunkowi i od 2014 roku zaczęła intensywnie obrączkować głównie pisklęta, ale również dorosłe pierzące się osobniki, to od wtedy stało się już normą, że jadąc w teren i widząc żurawie zatrzymuję się i sprawdzam, czy czasem nie mają obrączek.

Przy czym chcę od razu zaznaczyć, że jest to moja relacja z samego odczytywania obrączek w bieżącym sezonie, a szczegółowe dane dotyczące np.: przeżywalności, migracji, dyspersji, etc. będą opracowywane.

Nasze działania obrączkarskie skupiają się głównie na terenie powiatu wągrowieckiego, ale zahaczają też o powiaty gnieźnieński, poznański i obornicki.

Warto wspomnieć, że w gminach ościennych również działają obrączkarze zajmujący się tym gatunkiem , a to powoduje, że naprawdę jest to jedna duża powierzchnia, na której obrączkowane są żurawie. W Polsce stosowane są białe obrączki z alfanumerycznym, trzyznakowym kodem oraz metalowa, które zakłada się na goleń.

Większość zagranicznych centrali używa podczas obrączkowania zestawu 6 kolorowych obrączek, po 3 pierścienie na każdej nodze (umieszczone na goleni), do kodowania używa się sześciu różnych kolorów, natomiast obrączka metalowa umieszczana jest na soku.  Gdy spotka się w terenie oznakowanego „na kolorowo” osobnika bardzo ważne jest, aby przy odczycie uważać na kolejność zapisywania kolorów, które tworzą pełen kod, a mianowicie: lewa goleń od góry do dołu, a później prawa też od góry. Na lewej zakodowany jest kraj z którego pochodzi ptak, a na prawej indywidualny kod osobnika.

Najlepiej, jeśli jest taka możliwość, wykonać dokumentację fotograficzną, gdyż podanie kolorów w innej/niewłaściwej kolejności spowoduje, że odczyt będzie błędny.

Na „czytanie” żurawi jest kilka dobrych miesięcy w roku – luty i marzec, czyli zaraz po powrocie ptaków z zimowisk (choć coraz częściej żurawie zimują również w naszym kraju) w swoje rewiry lęgowe, bo gdy tokują nie przejmują się zbytnio obserwatorami. Później, gdy zakładają gniazdo, a następnie wychowują młode jest trochę gorzej, gdyż stają się dużo bardziej skryte i czujne, do tego wysoka roślinność powodują że „czyta” się trudno. Ale już w lipcu ptaki zaczynają liczniej się gromadzić się na zbiorowych noclegowiskach.

Początkowo nocują tam głównie ptaki niedojrzałe, nielęgowe lub po stratach lęgu, w kolejnych tygodniach dołączają do nich rodziny z tegorocznym już lotnym przychówkiem, a około połowy września zatrzymują się ptaki migrujące z północy i północnego wschodu. Na miejsce noclegu ptaki najczęściej wybierają płytkie miejsca zbiorników wodnych: stawów hodowlanych, jezior, czasem nocują też na zalanych łąkach.

Mając kilka takich miejscówek w okolicy postanowiłem regularnie je odwiedzać. Zależało mi na tym, aby zebrać „garść” różnorakich informacji, m.in. które ptaki pomyślnie wyprowadziły lęgi, ile z zaobrączkowanych piskląt uzyskało lotność, no i nie ukrywam, że po prostu lubię odczytywać obrączki i śledzić historię ptaków.

Wiadomo, że w północnej Wielkopolsce funkcjonują różnej wielkości noclegowiska (cześć z tych mniejszych musi zostać jeszcze odkryta). W swoich działaniach skupiłem się na czterech największych, a mianowicie: 1. stawach w Kiszkowie, 2. stawach w Łukowie, 3. Jeziorze Kaliszańskim oraz 4. stawach w Smogulcu. Gdzie odległość między skrajnymi noclegowiskami Kiszkowo a Smogulec wynosi w linii prostej 52 km. Od połowy lipca do połowy listopada starałem się robić minimum jedną kontrolę w tygodniu na każdym z noclegowisk. Łącznie zrobiłem ich 74 .

Oczywiście nie zawsze byłem sam, zdarzało się bowiem, że czasem w tych poszukiwaniach towarzyszyli mi Maciek, Bartek, Mateusz bądź bratanek Gracjan z koleżanką Adą, którzy to dopiero wgryzają się w czytelnicze arkana.

W zależności od pory roku noclegowiska te skupiają średnio od kilkuset do przeszło trzech tysięcy osobników. Na samych noclegowiskach „czytać” nie za bardzo się da, bo oprócz problemów z wejściem w niektóre miejsca, to ptaki często przylatują na nie już po zmroku, dlatego moje kontrole najczęściej polegały na popołudniowym objeżdżaniu wokół nich.  Szukałem stad na polach i łąkach, bo żurawie mają w zwyczaju pod wieczór zlatywać się w pobliże noclegowiska. Kilka kontroli przeprowadziłem także po porannym wylocie.

Prawie 90% wszystkich odczytanych przeze mnie w tym roku żurawi zrobiłem w tym opisywanym okresie, a uzbierało się tego łącznie 1128 z 218 różnych ptaków.

Wart odnotowania jest fakt, że w Kiszkowie i szeroko rozumianych okolicach, udało się odczytać dwa razy więcej ptaków niż na trzech pozostałych noclegowiskach. Podczas jednej kontroli trafiałem średnio na kilkanaście oznakowanych osobników, a w rekordowy dzień pod koniec sierpnia podczas wspólnej objazdówki z Maćkiem okolic Kiszkowa odczytaliśmy w sumie 57 obrączek.

Ptaki z polskimi obrączkami zostały zaobrączkowane przez:

162 Zespół „Rościnno”

34  B. Krąkowskiego

7 Zespół „Rogoźno”

7 B. Nowaka (który obrączkuje na południe od Poznania).

Odczytane „polskie” ptaki obrączkowane były w latach:

2023- 50         2019- 15      2015- 6

2022- 23         2018-   7      2014- 1

2021- 46         2017- 26      2013- 1

2020- 29         2016-   5      2012- 1

Wśród odczytanych 8 pochodziło zza granicy.  2 z Niemiec (z jeden dość wiekowy, bo oznakowany jako pisklę w 2005 roku w Niemczech).

I 6 z Finlandii, wśród których 3 nosiły nowy stosowany u tego gatunku znacznik typu flaga (nie czytałem wcześniej tak znakowanych ptaków).

Niestety wysokie temperatury jakie panowały na początku jesieni powodowały, że rozgrzane i falujące powietrze skutecznie uniemożliwiało odczytanie wszystkich widzianych obrączek. Były dni, że na naście wykrytych udało się odczytać 4-5, reszta poszła bez. Szkoda, ale tak właśnie jest, że panujące warunki atmosferyczne mają duży wpływ na efektywność odczytu.

Oczywiście największą szansę na odczyt mamy w regionie, gdzie intensywnie się obrączkuje, ale nie tylko, bo cześć ptaków w ramach dyspersji zajmuje nowe rewiry lęgowe, oddalone nawet kilkaset kilometrów od miejsca wyklucia. Zresztą ptaka z obrączką czy to lęgowego, czy migrującego można spotkać prawie wszędzie.

Ciekawy jest fakt, że ptaki tego gatunku mają bardzo różne zwyczaje, bo jak wynika z informacji powrotnych są zarówno takie, które będąc obrączkowane kilka lat temu (2015-2017) mają już ponad setkę odczytów (zarówno z Polski, jak i zagranicznych zimowisk), a z drugiej strony są takie, które obrączkowane były w podobnych latach, a widywane/czytane były tylko kilka razy. Zdarzają się też takie, które po swojej pierwszej migracji zostają w miejscu zimowania (przeważnie w Niemczech) i przez kilka pierwszych lat „czytane” są tylko poza naszymi granicami. Zarówno w samych Niemczech, ale też w innych krajach, gdy w kolejnych latach migrują na dalsze zimowiska do Francji lub Hiszpanii.

Jeszcze innym przykładem jest żuraw z obrączką H06, którego obrączkowałem jako pull w 2019 roku (w odległości ok. kilometra od mojego domu) i do tego roku nie był ani razu „czytany”, aż tu nagle pojawił się w tym sezonie na noclegowisku w Kiszkowie i tu był widywany wielokrotnie.

Podczas moich tegorocznych wypadów udało się ustalić, że część osobników/rodzin wykorzystuje jedno konkretne noclegowisko przez kilka tygodni bez przerwy (aż do odlotu), a inne w tym samym okresie zmieniają je i korzystają naprzemiennie z kilku, robiąc sobie wypady nawet po kilkadziesiąt kilometrów, aby po kilku dniach wrócić we wcześniej wykorzystywane w miejsce.

Jeszcze inną strategią jest to, że część ptaków (w omawianym okresie) nie pojawia się na dużych zbiorowych noclegowiskach wcale, więc albo wybierają jakieś mniejsze, albo jako noclegowisko wykorzystują rewir lęgowy. A na zbiorowych pojawiają się najprawdopodobniej dopiero podczas migracji (np. Ujściu Warty czy Dolinie Dolnej Odry) lub na samych zagranicznych zimowiskach?

Jestem przekonany, że warto przeglądać żurawie, bo oprócz samej przyjemności z obserwowania tak dużych i dostojnych ptaków, można znaleźć oznakowane osobniki. A przekazanie każdej informacji powrotnej pomoże lepiej zrozumieć zwyczaje gatunku, który – jak to pokazały ostanie dziesięciolecia – potrafi bardzo szybko zaadaptować się do zmieniającego się środowiska. Dlatego gorąco zachęcam do dokładnego przeglądania żurawi, bo i wam może się trafić jakiś „kolorowy” żurek…

[autor: Adam Loręcki]

Gościnne odczyty Mateusza w Mazowieckim

Ostatnie dwa tygodnie kręciłem się po podwarszawskich miejscówkach. Oczywiście priorytetem było odczytywanie obrączek. Z racji dość wysokiego jeszcze stanu wody odpuściłem wiślańskie łachy, a skupiłem się z racji niedużej odległości od hotelu na niewielkiej kolonii lęgowej mew na zbiorniku Mokre Łąki w Truskawie. 

Kilkukrotnie odwiedzałem tę kolonię, co zaowocowało łącznie 43 odczytami na 23 osobnikach. 13 z tych ptaków to śmieszki zaobrączkowane tamże jako pisklęta, które powróciły po latach, aby w tym roku spróbować wyprowadzić lęgi „w domu rodzinnym”. Owe mewy zimują w zachodniej Europie: w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Holandii czy Szwajcarii.


Co ciekawe dwie mewy, zaobrączkowane tego samego dnia jako pisklęta na zbiorniku Mokre Łąki, na zimowisko wybrały zupełnie inne miejsca: jedna z nich corocznie zimę spędza w Newcastle w Wielkiej Brytanii, a druga rok w rok leci w okolice Tours we Francji (ok. 1000 km w linii prostej od Newcastle). Ciekawe, co nimi kierowało w wyborze tych miejsc i czemu nie poleciały razem?

Kolejne trzy inne osobniki czytane przeze mnie zostały zaobrączkowane w Niemczech, Holandii i Chorwacji.


3 kwietnia podczas kolejnej kontroli kolonii, w lunecie ujrzałem widok jakiego do tej pory nie miałem okazji zaznać. Masywny czerwonokrwisty dziób i czarna jak sadza głowa wraz z kontrastującymi białymi powiekami nie dały wątpliwości – moja pierwsza mewa czarnogłowa w godówce! Od razu zapaliła się lampka – pewnie jest zaobrączkowana. Niestety przez półtorej godziny walczyłem, patrzyłem z różnych miejsc, pod różnymi kątami, ale ptak nie chciał współpracować i pokazać gir. Ściemniło się, więc dalszą walkę odłożyłem na kolejny dzień z nadzieją, że jeszcze tutaj zabawi. I jakaż była moja radość, gdy następnego dnia po 10 minutach postanowiła się pokazać w pełnej okazałości i „pochwalić” czerwonym, polskim plastikiem. Mewa, jak to mówi Maciej, to istna powsinoga, odwiedzała już kilka kolonii lęgowych w Polsce, a zimą dawała odczyty z Belgii, Niemczech czy Francji. 


Jednak największą satysfakcję sprawiły mi odczyty na mewach, żerujących lub przesiadujących na polach po świeżych zabiegach agrotechnicznych. Tym bardziej, że odczytów z tak nieoczywistych miejsc, jest naprawdę bardzo mało. Dlatego cieszy, że moje odczyty trochę wzbogaciły historię życia kilku osobników zapisaną w Polringu.

Poza wspomnianymi śmieszkami i mewą czarnogłową z Truskawa, swoją prywatną listę wzbogaciłem o m.in. mewę białogłową odczytaną na Stawie Falenckim w Raszynie oraz krzyżówki z Parku Potulickich w Pruszkowie.  

[autor: Mateusz Mleczak]

ZO „Rościnno” – czynna ochrona błotniaka łąkowego w północno-wschodniej Wielkopolsce

W roku 2021 Adam wykrył potencjalne stanowisko lęgowe błotniaka łąkowego na polu pszenicy w gminie Mieleszyn. Tydzień później Hubert i Adam potwierdzili obecność ptaków z transferem pokarmu do gniazda.


Niestety po ulewnych deszczach zboże w wielu miejscach się „położyło”, po sprawdzeniu okazało się, że również w okolicy gniazda większość leży. Lęg zagrożony. Podjęta została interwencja, czyli decyzja o grodzeniu gniazda klatką z siatki. Dlatego za zgodą i wiedzą rolnika-właściciela zasiewu ustawiono ogrodzenie i przy okazji zaobrączkowano 3 pisklaki. Klatkę zbudował i przywiózł Adam, Maciej pomagał zainstalować ogrodzenie oraz zaobrączkować pisklęta. Lęg zakończył się sukcesem: młode wyleciały z gniazda i kilka razy dały się obserwować w okolicy.


W połowie lipca 2022 roku również Adam wykrył parę błotniaków łąkowych w gminie Mieleszyn, ale jakieś 2-3 km na południowy wschód od miejscówki z 2021 r. Prawdopodobnym jest, że to ta sama para, co gniazdowała w okolicy rok wcześniej. Tylko „prawdopodobne”, ponieważ ptaki nie posiadały obrączek, więc nie można mówić o 100% pewności. Tym razem ptaki doczekały się 4 pisklaków.

ZO „Rościnno” ponownie zaangażował się w czynna ochronę stanowiska, ponieważ istniała obawa – po konsultacji z rolnikiem – że uprawa pszenicy może być koszona przed uzyskaniem lotności przez pisklęta. Dlatego i tym razem zdecydowaliśmy się grodzić gniazdo klatką z siatki. W akcji stawiania ogrodzenia oraz obrączkowania piskląt pomagali Gracjan Loręcki oraz Michał Białek (ornitolog i obrączkarz z Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego).


Warto w tym miejscu nadmienić, że w 2022 roku Wielkopolskie Parki Krajobrazowe aktywnie zaangażowały się projekt czynnej ochrony stanowisk lęgowych błotniaka łąkowego, więcej informacji w tym temacie tu: klik! klik!

Składamy podziękowania właścicielom upraw za zrozumienie tematu konieczności ochrony gniazd. Dziękujemy także wszystkim osobom, które w ciągu tych dwóch lat nam pomagały i nas wspierały (fizycznie i logistycznie): Marek Bebłot, Michał Białek, Bartosz Krąkowski, Gracjan Loręcki, Mateusz Loręcki.

Pierwsza bernikla białolica odczytana w WLKP

26 lutego br., jak prawie w każdą niedzielę, razem z moim tatą oraz młodszym bratem, Remikiem, ruszyliśmy na objazd okolicy w poszukiwaniu oznakowanych ptaków. Pierwszy przystanek w Boguniewie, gdzie spotkaliśmy stado gęsi, które dokładnie przejrzałem poszukując osobników zaobrączkowanych, niestety żadnej obroży nie dostrzegłem. Po kilku minutach zadzwonił do mnie pan Jerzy Dąbrowski, aby poinformować, że w Cieślach w mieszanym stadzie gęsi wykrył oznakowaną gęś krótkodziobą. Od razu ruszyliśmy we wskazane miejsce,  uff, zdążyliśmy, udało się ją zobaczyć i odczytać. Ptak nosił białą obrożę i po wpisaniu stwierdzenia do Polringu, okazało się, że pochodzi z Finlandii i był  już w Polsce stwierdzany, bo rok wcześniej Adam Loręcki i Maciej Gierszewski spotkali go w Dolinie Noteci. Pan Jerzy żartobliwie podsumował: „No trudno, Adam znowu nas wyprzedził, ale spokojnie jeszcze kiedyś go zaskoczymy”, nie spodziewałem się, że to nastąpi tak szybko. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę, w okolicach Skoków odczytałem kilka gęgaw i zaczęliśmy się kierować w stronę domu.


Przejeżdżając przez miejscowość Stare zauważyliśmy siedzące na polu spore stado gęsi, szybko wysiadłem z samochodu i zacząłem „skanować”, musiałem być ostrożny, ponieważ część była bardzo blisko drogi i łatwo mogłem je spłoszyć. Szybko udało mi się namierzyć 3 bernikle białolice, porobiłem trochę fotek i wsiadłem do samochodu, żeby je przescrollować. Dokładnie przyjrzałem się zdjęciom bernikli i nagle zauważyłem, że jedna z nich ma coś żółtego na nodze. Od razu pomyślałem, że to obrączka ornitologiczna, ale nie chciałem się cieszyć przedwcześnie, więc wysiadłem i porobiłem kolejne zdjęcia, żeby się upewnić. I tak, jest, jest!!! 7 na żółtej obrączce. Wiedziałem, że musi być też druga obrączka. Wysiadam po raz kolejny, odnalazłem ją i… na drugiej nodze dostrzegam niebieską obrączkę. Wsiadam do samochodu i nie dowierzam w to, co się dzieje, przybliżam zdjęcie, ale niestety nie jestem w stanie odczytać drugiego znaku. Myślę sobie, że  bez lunety nie ma szans na odczyt, postanawiam natychmiast zadzwonić do pana Jerzego, który pewnie wspomoże sprzętem i doświadczeniem. Szybko zdałem mu relację z sytuacji, a on od razu ruszył w moją stronę i przy okazji poinformował również Adama Loręckiego.


Po tym telefonie dopiero się zaczęło… Przechodziło przeze mnie tak wiele emocji, poniekąd już radość, ale też strach, że zaraz się spłoszą, poderwą i polecą. Nie mogłem się doczekać, kiedy dotrą posiłki. Cały czas starałem się odczytać ze zdjęć drugi znak, ale światło było tak słabe, że mimo dobrego aparatu z teleobiektywem nie byłem w stanie tego zrobić. Na szczęście pan Jerzy przyjechał bardzo szybko, a zaraz po nim pojawił się Adam. Po chwili udało się nam ponownie namierzyć oznakowaną berkę i wspólnymi siłami odczytać znak z niebieskiej obrączki.  


Po udanym odczycie zapanowała ogromna radość, każdy z nas był bardzo szczęśliwy, ja szczególnie, ponieważ kompletnie się nie spodziewałem, że mi jako pierwszemu uda się namierzyć w naszej okolicy oznakowanego osobnika bernikli białolicej. Oczywiście, gdyby nie pomóc pana Jerzego i Adama, to nie udałoby się jej odczytać. Po powrocie do domu Adam rozszyfrował kod, wpisaliśmy do Polringu i – tak jak już wspominałem powyżej – odczyt okazał się niepoprawny. Rozpacz, czarna rozpacz.  


Na drugi dzień pan Jerzy jeszcze raz pojechał odczytać „naszą” berkę. Na szczęście ptak był obecny i razem z Adamem poprawnie odczytali oraz zrobi właściwą dokumentację. Zgłosiliśmy korektę do Polringu, jak i na portalu geese.org, teraz mamy już prawidłowe informacje: ptak zaobrączkowany w Niemczech, odległość od miejsca zaobrączkowania 533 km, czas od zaobrączkowania 1452 dni. Myślę, że mogę przytoczyć tu słowa Adama, że najważniejsze jest to, żeby umieć przyznać się do błędu. Chociaż warto wspomnieć o tym, że litera zastosowana na tych obrączkach jest nietrafnie zaprojektowana i ze znacznej odległości nie przypomina właściwego znaku. Niestety to już nie zależy od nas i dlatego (my = obserwatorzy/„czytacze”) musimy zwracać szczególną uwagę na poprawność odczytu.

Podsumowując, uważam 26 lutego 2023 roku za jeden z najbardziej udanych dni od czasu kiedy obserwuję ptaki: udało mi się odczytać oznakowaną gęś krótkodziobą i oznakowaną berniklę białolicą. Wiem, że małe są szanse, aby coś podobnego miało się w przyszłości jednego dnia powtórzyć. Wiem również, że tą obserwacją sprawiłem ogromną radość Adamowi i panu Jerzemu, co mnie bardzo cieszy. Liczę na więcej podobnych weekendów. Przy okazji dziękuję mojemu tacie oraz bratu, którzy towarzyszą mi w wyprawach, a mamie za to, że zawsze czeka na mnie z obiadem.

[autor: Bartosz Ziała]

[zdjęcia Bartka można oglądać tu: klik! klik!]

Gęgawa z Finlandii

W sobotę 14 stycznia Adam Loręki i ja pojechaliśmy razem z Bartoszem Krąkowskim w kujawsko-pomorskie, dokładnie nad jeziora Zioło i Rogowskie. Bartek miał do wykonania zadanie polegające na policzeniu nocujących w tamtym rejonie gęsi, zadanie realizowane  w ramach Monitoringu Noclegowisk Gęsi. Ruszyliśmy w nocy i na miejscu byliśmy grubo przed świtem. Gęsi wystartowały z wody jeszcze o ciemnicy, prawdopodobnie zostały spłoszone (atakujący bielik?); stado rozproszyło się. Część przeleciała z jeziora Zioło na jezioro Rogowskie, część „zatoczyła rogala” i usiadła z powrotem, a część pognała na okoliczne pola. Szacunkowo nocowało tu minimum 9 tysięcy gęsi.

Po wykonaniu Bartkowego zadania ruszyliśmy na poszukiwanie gęsiowych stad. Udało nam się namierzyć kilka, łącznie jakieś 10 tysi gęsi. Było co robić. 3 lunety i prawie 4 godziny przeglądania, a udało nam się wyłuskać jedynie kilkanaście bernikli białolicych, jedną gęś krótkodziobą oraz  jednego oznakowanego osobnika: gęgawę zaobrożowną w czerwcu 2020 roku w Parku Narodowym Ujście Warty.  


Bartek zatrąbił do odwrotu i z minorowymi minami ruszyliśmy do Wielkopolski. W okolicach Kłecka na łące żerowało niewielkie stado gęgaw, jakieś 40-50 osobników, zatrzymaliśmy się na poboczu, aby je przejrzeć. Nagle Adam mówi: „Jest Finka!”. Bez żadnych problemów udało się odczytać kod z obroży. I nagle zrobiło się jakoś weselej, przyjemniej, bo gęgawy ze Skandynawii się trafiają, ale jednak nie tak często. Dla mnie to dopiero 4 oznakowany osobnik z północy (3x FI, 1x SE), ale Bartek ma 14 Finek i 3 Szwedki, a Adam – odpowiednio – 11 oraz 4. Co ciekawe ptak nie posiedział długo w Wielkopolsce, bo tydzień później ptak zameldował się Niemczech w Dolnej Saksonii.

Poprosiłem Bartka o krótki komentarz odnośnie tras przelotów oraz zimowisk gęgaw ze Skandynawii. Oto co napisał: „Od 2018 roku wznowiono lub zintensyfikowano badania na gęgawach w Finlandii z wykorzystaniem tradycyjnych kolorowych obroży oraz nadajników GPS, co poskutkowało zwęszoną liczba odczytów w Polsce.

W Finlandii, jak w całej Skandynawii do obrączkowania gęgaw stosuje się obroże niebieskie z białym kodem, który obecnie  (ale to nie reguła) skalda się z cyfry i dwóch liter. Loggery GPS stosowne w Finlandii, to białe obroże z czarnym numerem. Kody na tych obrożach są tylko w jednym miejscu i dlatego są stosunkowo trudne do odczytania. Kombinacja kodu to litera F i dwie cyfry lub kombinacja samach liter zaczynająca się od litery F.

Na podstawie informacji uzyskanych od osób obrączkujących gęgawy w Finlandii wiemy, że ich populacja zimuje głównie w dwóch regionach, tj. na Węgrzech oraz w południowej Szwecji, Dani i północnych Niemczech. Polska leży pomiędzy tymi dwiema miejscówkami, ale w naszym kraju zimuje niewielki procent tamtejszej populacji, częściej możemy je spotkać na przelocie. Gęgawy z Finlandii pojawiają się u nas w połowie października i z jesiennego okresu (październik-grudzień) pochodzi najwięcej odczytów. Niewielka część ptaków, wybierających południowy kierunek migracji, zimuje w Polsce i krążą między Wielkopolską a Śląskiem, jednak większa część leci na Węgry, a niektóre zalatują aż do Włoch. Ptaki z zimowisk z południa wracają do Finlandii wiosną i w tym czasie również mogą trafić się ptaki z obrączkami. Moje wiosenne odczyty pochodziły z lutego i marca – skrajną datą dla mnie był 13 marca, kiedy to nasze gęgawy były w trakcie składania jaj lub już je wysiadywały, a skandynawskie dopiero podejmowały powrót.

Zmiany klimatyczne zachodzące w ostatnich latach mogą spowodować, że Polska stanie się ważniejszym miejscem zimowania dla tego gatunku, dlatego zachęcam do przeglądania stad gęgaw, abyśmy mogli pogłębiać wiedzę o gęgawach i ich migracjach”.

ZO „Rościnno”: monitoring mewy czarnogłowej w 2022 roku

Najwyższy czas podsumować działania Zespołu Obrączkarskiego „Rościnno” prowadzone w ramach monitoringu stanowisk lęgowych mewy czarnogłowej oraz hybrydów mewy czarnogłowej z innymi gatunkami w 2022 roku. Aktualnie pod naszą kuratelą znajduje się 5 „stałych” miejscówek: aktywnych kolonii śmieszki, w których staramy się wykryć osobniki z monitorowanych gatunków, a następnie (w kolejnych tygodniach) potwierdzić, czy faktycznie ptaki przystąpiły do lęgów, a dalszej kolejności ile było jaj oraz ile pisklaków się wykluło.

Na 3 monitorowanych lokacjach oraz na 1 nowym stanowisku udało się stwierdzić 5 par lęgowych „melek” w kategorii C – gniazdowanie pewne. Dodatkowo dla 2 par na 2 miejscówkach kategoria lęgu była nie wyższa niż B. W kolonii śmieszki w gminie Pobiedziska jedna para wdziana była przez prawie dwa tygodnie, a nagle potem „zniknęła”. W tym roku w tej kolonii warunki nie były korzystne: stan wody był wysoki i wyspa, na której gniazdują mewy, była w dużym stopniu pod wodą. Natomiast w kolonii w gminie Kórnik z początkiem sezonu lęgowego obserwowano dwie pary Ichthyaetus melanocephalus, jednak finalnie jedna przystąpiła do lęgów i doczekała się dwóch pisklaków. Lokacja w gminie Września, która również jest objęta monitoringiem, w tym roku nie została podjęta przez ptaki.

W kolonii w gminie Trzemeszno parze wykluły się dwa pisklaki. Dorosły samiec, który tam gniazdował nosił obrączkę, którą udało się odczytać. Ptak wykluł się 2015 roku na Zbiorniku Mietkowskim i wiemy, że w uprzednich latach gniazdował już w Żwirowni Skoki, na Jeziorze Pakoskim, a w ubiegłym sezonie na wyspie Sitko na Jeziorze Powidzkim. Stanowisko na Powidzkim monitorujemy wespół z Michałem Białkiem z Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Wielkopolskiego. I w tym roku, tak jak w ubiegłym, na wyspie gniazdowały dwie pary mew czarnogłowych, którym – z 5 jaj złożonych – wykluły się 3 pisklaki. Jeden z dorosłych ptaków nosił kolorową obrączkę, którą dzięki nagraniu z fotopułapki udało się odczytać: wykluty w 2020 roku Żwirowni Skoki. Ptak był w parze z osobnikiem, który posiadł jedynie metalową obrączkę na prawej nodze (znacznik nie został odczytany). Całkiem nowe stanowisko mewy czarnogłowej udało nam się wykryć w gminie Pakość. Tam „gołej” parze wykluły się dwa pisklaki, z których jeden niestety padł.  

W sezonie udało nam się także wyryć lęg mieszany, gdzie jeden z partnerów był hybrydą  międzygatunkową mewy czarnogłowej ze śmieszką, który tworzył parę z „czystym” osobnikiem śmieszki. Podczas kontroli okazało się, że w gnieździe są 3 jaja, które niestety nie zostały zalężone i nic się nie wykluło. Jednak udało nam się pojmać i zaobrączkować mieszańca.

Reasumując: na 4 różnych miejscówkach 5 parom Ichthyaetus melanocephalus wykluło się 9 pisklaków (z 11 złożonych jaj), niestety 3 nie dożyły do lotności – 2 zostały zagryzione przez jakiegoś drapieżnika lądowego (najprawomocniej przez szczury), cała 6 została zaobrączkowana. Udało się także pojmać i zaobrączkować 3 dorosłe ptaki.

Poniżej fragment raportu dla GIOŚ w przygotowanego w ramach Monitoringu Ptaków Polski: W roku 2022 mewa czarnogłowa gniazdowała w rozproszeniu w różnych częściach kraju, ale stanowiska skupiające największą liczbę par były głównie w środkowej i południowej części kraju. Jej rozmieszczenie było ograniczone do 28 powierzchni (kwadratów). Zasiedlonych przez ten gatunek było więc pięć kwadratów więcej, niż przed rokiem. Liczebność mewy czarnogłowej wyniosła 94 pary. Była wyższa niż w poprzednich latach 2020 i 2021, kiedy to stwierdzono odpowiednio: 53 oraz 68 par lęgowych.  Największa liczba par gniazdowała na Zbiorniku Goczałkowickim na Śląsku – 18 par. W poprzednim sezonie najwięcej mew czarnogłowych gniazdowało na Zbiorniku Mietkowskim – 12 par.

[Maciej Gierszewski & Adam Loręcki]

Biegus rdzawy z Mauretanii odczytany przez Andrzeja

Kursuję „za odczytami” wzdłuż polskiego wybrzeża, właściwie przez cały rok, ale największa niespodzianka „czytelnicza” miejsce w Świnoujściu 30 lipca z samego rana nieopodal Stawa Młyny. Grupka około 10 biegusów rdzawych żerowała na płyciźnie. Zauważyłem, że jeden z nich ma zestaw kolorowych obrączek na nogach.

Nigdy wcześniej nie miałem do czytania z samymi „kolorami”, dlatego je fotografowałem i próbowałem znaleźć na nich jakieś symbole (tj. kod), bezskutecznie. Niestety za chwilę nadeszli ludzie z psami i rozgonili stadko. Nie powiem, wściekłem się i to mocno. Sfrustrowany odpuściłem dalsze działania i ruszyłem na zachód w stronę niemieckiej granicy. 
Potem, gdy już wracałem, uśmiechnęło się do mnie szczęście: rdzawe były znowu, intensywnie żerowały. I na szczęście nie było psiarzy. Tym razem skupiłem się na metalu, bo kombinacja kolorowych znaczników to dla mnie czarna magia. Po wielu próbach i setkach zdjęć udało się odczytać cały numer na obrączce: Z i 6 cyfr.

Okazało się, że metal jest z holenderskiej centrali Arnhem, dlatego sądziłem, że biegus został zaobrączkowany na przelocie gdzieś w Holandii. Zdziwienie, szok i niedowierzanie, gdy dostałem zwrotkę. W pierwszej chwili myślałem, że spadnę z krzesła, bo okazało się, że zaobrączkowany został na wysepce u wybrzeży Mauretanii. Tak więc dopadli go Holendrzy, ale na gościnnych występach. No tak to z grubsza wyglądało, to mój osobisty odczyt roku!

Zaobrączkowany 24.11.2019 roku, stwierdzony ponownie po 979 dniach. Odległość od miejsca zaobrączkowania 4590 km. Obrączkarz określił płeć i wiek ptaka: samica po 2 kalendarzowym roku życia

[autor wpisu: Andrzej Demczak]

Gęś mała odczytana w Wlkp.

Nadszedł długi listopadowy weekend, dlatego, jak to mam w zwyczaju, postanowiłem objechać okoliczne tereny, aby rozejrzeć się za ptakami żerującymi na polach i poszukać wśród nich oznakowanych osobników. Ruszyłem w stronę Kiszkowa wyglądając głównie gęsi z północy. Pierwsze większe stado – jakieś 5 tysięcy osobników w większości gęsi białoczelnych – napotkałem w okolicach Olekszyna. Półtorej godziny przeglądania i udaję się odczytać 1 obrożę na białoczółce (ptak z Holandii), do tego 1 niemiecką obrożę na  gęgawie oraz blisko 50 na „naszych” gęgawach.

Nagle gęsi się zrywają, rozbijając na kilka mniejszych ekip i rozlatują w różnych kierunkach. Postanawiam pognać za największym stadem, które siada w następnej wsi – Rybieniec. Dojeżdżam na miejsce i zastaję tam około 3 tysiące gęsi. Ptaki intensywnie żerują na ściernisku po kukurydzy, rozciągnięte ładnie wzdłuż drogi. Zatrzymuję się w dogodnym miejscu, rozstawiam lunetę i zaczynam przeglądać.

Dość szybko dostrzegam dorosłą gęś małą. Każde spotkanie z tym gatunkiem cieszy niezmiernie, bo to w sumie rzadki gość, postanawiam zrobić dokumentację – klasyczne digi: luneta+telefon z ręki. Staram się ponownie odnaleźć ptaka, choć wiem gdzie żerował, okazuje się, że to wcale nie jest takie łatwe. Wpatrując się intensywnie w miejsce, gdzie widziałem ją po raz ostatni, w gąszczu nóg widzę na jednej żółty plastik i dociera do mnie, że przecież większość oznakowanych gęsi małych nie ma obroży tylko cały zestaw kolorowych obrączek na nogach. To zupełnie zmienia moje dalsze działania, bo oprócz standardowej dokumentacji należy postarać się o odczyt.

Mała intensywnie żeruje, szybko się przemieszcza, co jakiś czas na chwilę pokazując łapaki. Po niespełna 30 minutach udaje mi się ustalić, że kolory są przynajmniej dwa: na lewej zielony, na prawej: żółty (pod nim obrączka metalowa – co jest o tyle ważne, że położenie metalu stanowi element układanki, tj. pełnego kodu). Rozrysowując sobie wszystko w notatniku, zaczynają pojawiać się obawy, że tych kolorów jest chyba za mało, bo z tego co pamiętam wzór kodowania, to powinny być trzy kolory. Więc od razu pojawia się obawa, że ptak zgubił jakiś kolor, który?

Próbując skontaktować się z Bartkiem Krąkowskim, postanawiam jeszcze raz dokładnie obejrzeć jej łapki i to co na nich nosi.  Ptak przemieścił się na skraj stada i już miał wychodzić na otwartą przestrzeń, ale postanowił się zatrzymać, stanąć na jednej nodze i strzelić sobie ponad półgodzinną drzemkę. No cóż, nie pozostawało mi nic innego, jak tylko cierpliwie poczekać na dalszy rozwój wypadków.

Wielokrotne zmiany miejsca obserwacji nie wniosły nic nowego, gdyż po prostu nie było widać obu jej nóg. Wreszcie ptak się przebudził, zrobił kilka kroków, zatrzymał się i zaczął czyścic sobie piórka na grzbiecie. No i wtedy wszystko się wyjaśniło: na zielonej obrączce widnieje litera C, którą na szczęście odczytałem, bo jest kolejnym elementem składowym pełnego kodu.

Robię serię dokumentacyjnych zdjęć, lecz mimo tego, że ptak jest blisko, to ze zrobionych niemal dwustu przez drżenie rąk – trochę z zimna a trochę z emocji – pełnej ostrości nie ma prawie na żadnym. W międzyczasie dojeżdża Bartek, gęsi przelatują na sąsiednią oziminę, gdzie próbujemy ją ponownie odnaleźć. Niestety nic z tego. Natomiast udaje się następnego dnia oraz trzy dni później, ale już w ostatnią sobotę i dziś nie, czyli można śmiało powiedzieć, że od dnia wykrycia ptak przebywał w okolicy niespełna tydzień.

Po dotarciu do domu i sprawdzeniu, jak wyglądanie kodowanie gęsi małych, okazuje się, że, mimo moich obaw, odczyt jest kompletny. Gdyż zamiast potencjalnego trzeciego koloru stosuje się dwa i dodatkowo jeden znak w postaci litery lub cyfry.  Po wpisaniu odczytu na geese.org dowiaduję się, że ptak został zaobrączkowany w Szwecji w 2019 roku w ramach projektu reintrodukcji tego gatunku na Półwyspie Skandynawskim.


Warto wspomnieć, że to nie pierwsza oznakowana gęś mała „na fyrtlu”. Poprzednią wykrył Bartek w pod koniec stycznia 2017 roku. Tamten ptak nosił czarną obrożę, którą dostał w Norwegii.

[autor wpisu: Adam Loręcki]

Objazdówka przez kujawsko-pomorskie

Gęsi z północnej części Wielkopolski wybyły, tj. poleciały dalej na zachód. Za jakiś czas część z nich się cofnie – to zauważalny do kilku lat trend, że ptaki, które z początkiem jesieni śmigają do Niemiec, „wracają” pod koniec roku do Polski, taktując rejon między Pradoliną Warszawsko-Berlińską a Pradoliną Toruńsko-Eberswaldzką jako jedno wielkie zimowisko.

Skoro u nas gęsi „północnych” aktualnie nie ma, to w minioną sobotę wybrałem się z Adamem Loręckim na objazdówkę po południowo-zachodnich rubieżach województwa kujawsko-pomorskiego. Dzięki informacjom od osób zrzeszonych na FB w Kujawskiej Grupie Ornitologicznej udało się uzyskać namiary na kilka lokacji, w których ostatnio były widziane większe ilości gęsi. Faktycznie w trójkącie między Mogilnem, Rogowem a Biskupinem mieliśmy okazję zaobserwować jakieś 15-17 tysięcy gęsi.  

Oczywiście naszym głównym celem było wyszukanie osobników oznakowanych, co się udało. Odczytaliśmy: 3 gęsi białoczelne obrączkowane w Holandii, 2 gęsi zbożowe obrączkowane w Niemczech, 1 gęś tundrową znakowaną także w Niemczech, a do tego 8 gęgaw obrożowanych przez Bartka Krąkowskiego w Wielkopolsce.

Miłym akcentem była również obserwacja młodocianej bernikli rdzawoszyjej, gęsi krótkodziobej oraz co najmniej 25 osobników bernikli białolicej.

Akcja Rgielsko: podsumowanie jesiennych odłowów w 2022 r.

Od samego początku swego istnienia, czyli od stycznia 2006 roku, Zespół Obrączkarski ROŚCINNO odławia wróblaki podczas wiosennego i jesiennego przelotu. Historycznie sieci stawialiśmy głównie w gminie Skoki, częstokroć nad jeziorem Rościńskim. Natomiast w latach 2012-2014 mieliśmy punkt obrączkarski w Brudzewku przy Stawach Kiszkowskich. A od kilku lat nasz stały punkt obrączkarski mieści się nad Jeziorem Rgielskim (gmina Wągrowiec) i przede wszystkim tam w trzcinowiskach oraz w krzakach stawiamy sieci. Poniższa mapa obrazuje 25 lokacji, w których prowadziliśmy odłowy „migracyjne” w latach 2006 – 2022.

Tegorocznej jesieni także łapaliśmy ptaki nad J. Rgielskim, sieci stawialiśmy: 19-21 sierpnia, 16-22 września oraz 14-16 października. Łącznie złapało się 647 ptaków z 39 gatunków, w tym 77 retrapów. Zdecydowanym dominantem wśród ptaków zaobrączkowanych (oraz retrapów) była modraszka: z sieci wyciągnęliśmy aż 148 osobników, co stanowi 22.8% całości złapanych ptaków.

Miłym zaskoczeniem było odłowienie zniczka, bo to dopiero 5 osobnik w historii Zespołu, który został przez nas zaobrączkowany.

W dniach od 18 do 22 sierpnia gościliśmy na punkcie młodych ornitologów z Sekcji Ornitologicznej Koła Leśników Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, którzy po rozbiciu namiotów, zabrali się za stawianie sieci. Na swojej stronie FB tak po wizycie u nas napisali: „(…) członkowie Sekcji głodni wypoczynku na łonie natury udali się nad J. Rgielskie koło Wągrowca, by zobaczyć jesienną migrację ptaków. (…) podczas tych kilku dni udało nam się zaobrączkować 259 ptaków z 23 gatunków, do tego doszły 43 retrapy. Dziękujemy bardzo Hubertowi Czarneckiemu za gościnę!”.

A na Instagramie dodają: „Mamy nadzieję, że przyszłym roku uda nam się powtórzyć ten wyjazd, a Akcja Rgielsko stanie się naszą tradycją”. Dziękujemy za wizytę i również mamy taką nadzieję. W akcji udział wzięli: Ewa Nalepa (obrączkarz), Aleksandra Gawrońska, Bartek Sańko, Błażej Drożdżewski, Weronika Kopa, Kacper Sobczyk, Martyna Woltyńska, Mikołaj Duchnowski, Natalia Szymańska, Patrycja Walczak, Klaudia Makowska oraz Wiktor Kroker (załoga).  

Ostatni raz tej jesieni łapaliśmy od 14 do 16 października. Odłowy prowadziliśmy na 80 metrów sieci przez 3 całe dni. Złapało się 151 ptaki z 16 gatunków, w tym 25 retrapów. Wśród odłowionych ptaków dominowała modraszka: 67 osobników, w tym 9 retrapów. Ptakiem bieżącego łapania okazał się mazurek – jedyny zaobrączkowany w bieżącym sezonie.

W akcji udział wzięli: kierownik/obrączkarz: Hubert Czarnecki, załoga: Bartosz Krąkowski, Mateusz Loręcki, Michał Kaleta, Adam Loręcki oraz Maciej Gierszewski.

W aktualnym sezonie obyło się bez spektakularnej kontroli, wszystkie retrapy to ptaki lokalne, które zaobrączkowaliśmy tu w latach uprzednich lub w roku bieżącym. Napisałem, że akurat w tym sezonie nie mięliśmy „spektakularnej kontroli”, gdyż chciałem nawiązać do ubiegłorocznego wrześniowego odłowu, gdy z sieci wyjęliśmy potrzosa z francuskim metalem (zwrotka poniżej). Historycznie to 3 francuski potrzos dla ZO Rościnno, poprzednie złapane zostały 22.04.2012 r. nad J. Rościńskim oraz 08.05.2016 r. na Stawach Kiszkowo.

Rybitwa czubata z Hiszpanii

Co roku wczesną jesienią jeżdżę nad Bałtyk, aby poczytać obrączki na rybitwach czubatych. Z różnym skutkiem, czasem lepszym, czasem gorszym, a czasem zerowym. Ptaki z tego gatunku są w dużym stopniu wyobrączkowane, ale (niestety!) głównie samymi metalami, co mocno utrudnia czytanie. Na 73 stwierdzone przeze mnie ptaki tylko 3 posiadało plastikowe obrączki, czyli 70 odczytałem z metalowych obrączek. 

W bieżącym sezonie błąkałem się „za czubatkami” w okolicach Trójmiejskich plaż: Babie Doły, Ujście potoku Oliwskiego, Gdańsk Stogi, Górki Zachodnie oraz Sopot. Miałem nadzieję, że skoro w tym roku polska kolonia „czubatek” była aktywna – pierwszy raz od 2016 roku i to w ilości 355 par – to uda mi się jakiegoś młodziaka odczytać, w końcu Kuling zaobrączkował aż 293 pisklaków. Niestety żadnego rodzimego młodziaka nie spotkałem, ale na plaży w Stogach trafił się juvenalny ptak z Estonii (odczytałem, nadal czekam na zwrotkę).  

Zresztą w Stogach spotkała mnie miła niespodzianka: rybitwa czubata z białym plastikiem. W pierwszej chwili pomyślałem, że najprawdopodobniej jest to ptak z Danii, bo takie najczęściej się na naszym wybrzeżu trafiają. Duński plastik odczytałem w sierpniu ubiegłego roku. Jednak format kodowania się nie zgadzał. Duńczycy zakładają obrączki, gdzie na pierwszym znaku jest L, a obserwowana miała na pierwszym znaku M. Więc skąd ptak? I tu kolejny raz pomogła strona cr-birding: Hiszpanie zakładają białe, trzyznakowe plastiki na „czubatki”, w których pierwszy znak kodu to M.

Trzy tygodnie późnej otrzymałem oficjalne potwierdzanie: rybitwa została zaobrączkowana 4 października 2019 roku w rezerwacie Marismas del Odiel w Andaluzji. Czas od zaobrączkowania 1057 dni. Odległość od miejsca zaobrączkowania 2720 km.

Odczyt bernikli białolicej pod Ciechocinkiem

Konieczność wybrania zaległego urlopu sprawiła, że we wtorek 4 października, o poranku wylądowałem nad brzegiem Wisły. Wybrałem odcinek w pobliżu Ciechocinka, na którym tworzą się rozległe mielizny przyciągające odpoczywające ptaki.

I tym razem rzeka nie zawiodła moich oczekiwań. Zbliżając się do brzegu zauważyłem liczne stada kaczek i kilka gęsi. Ostrożnie, nie płosząc zgromadzonych ptaków, zająłem odpowiednie miejsce. Po dwóch godzinach na „moim” odcinku rzeki zrobiło się dość pusto, co skłoniło mnie do zmiany miejsca. Idąc wzdłuż wody zauważyłem lecące spore stado gęsi, zrobiłem kilka szybkich zdjęciach, po czym zerkając na wyświetlacz zdumiałem się, jeszcze nigdy nie widziałem na raz tyle bernikli białolicych.  Ptaki przeleciały wzdłuż rzeki po kilku minutach z tej samej strony zaczęły zbliżać się kolejne stado jeszcze większe. Jak to miałem w zwyczaju rozpocząłem fotografowanie wszystkich lecących ptaków tak, aby w miarę możliwości uchwycić każdego z nich. Ku moje radości bernikle zakołowały w powietrzu, po czym usiadły na krawędzi mielizny.

Odległość była zbyt duża na dobre zdjęcie, więc podjąłem szybką decyzję i, przedzierając się przez zarośla, trafiłem naprzeciwko odpoczywających ptaków. Pół godziny pozwolił na obfotografowanie całej gromadki, po czym ptaki poderwały się do dalszej wędrówki, a ja wróciłem do domu.

Po zgraniu zdjęć do komputera kolejna niespodzianka: jeden z ptaków nosił czarną obrożę. Niestety czarne oznaczenie na czarnej szyi nie łatwo wypatrzyć, dlatego mimo dość długiej obserwacji nie zauważyłem tego w terenie. Efektem nerwowej obróbki fotografii był odczyt numeru 24. Wciąż zagadką pozostawał pierwszy znak kodu, najbardziej prawdopodobnym była litera N. Jednak wciąż brakowało pewności. Szybkie konsultacje ze znajomymi i obróbka kolejnych zdjęć potwierdził pierwsze podejrzenie.

A więc udało się – uff, jakie szczęście. Dodatkowo z pomocą przyszedł Maciej, który wpisując „demo” obserwacji w portalu http://www.geese.org, od razu uzyskał interesujące  informacje – ptak zaobrączkowany został 01.08.2019 roku w Archangielsku w Rosji. Od tego czasu był czterokrotnie odczytany na terenie Holandii, a mój odczyt jest pierwszym w Polsce.

[autor wpisu: Marek Trymerski]

Śmieszki zaobrączkowane przez ZO „Rościnno”

Zespół obrączkarski „Rościnno” znakuje śmieszki w koloniach lęgowych w północnej i środkowej Wielkopolsce prawie od początku swojego istnienia. Pierwsze mewy zostały przez nas oznakowane w czerwcu 2006 roku w kolonii na jeziorze Rybno Małe w pobliżu Kiszkowa. I od tego roku zwykle od 100 do 200 mew dostaje obrączki. Jedynie w roku 2018 wyjątkowo nie były obrączkowane. W ciągu tych kilkunastu lat blisko 2000 śmieszek zostało przez nas zaobrączkowanych (wliczając także te zrobione zimą, których było nie więcej niż 120). 

W minionym sezonie lęgowym na 10 różnych miejscówkach zaobrączkowaliśmy łącznie 299 osobników, z czego 134 ptaki to dorosłe, a pozostałe to pisklaki.

W ciągu tych kilkunastu lat obrączkowania uzyskaliśmy prawie 5 tysięcy informacji powrotnych z naszych śmieszek. Głównie z „kanału zachodniego”: od Niemiec przez Holandię i Wielką Brytanię, aż po Hiszpanię. Ładnie widać kierunek jesiennej i wiosennej migracji oraz miejsca zimowań na zamieszczonej poniżej mapie, którą przygotował Bartosz Krąkowski. „Nasze” ptaki nie latają na południe, mało mamy zwrotek z Czech, Szwajcarii czy Włoch. Najbardziej „egzotyczne” i najdalsze pochodzą z Maroka oraz Tunezji.

Odwiedzając „nasze” kolonie czy to w ramach monitoringu stanowisk mewy czarnogłowej (klik! klik!), czy to w ramach obrączkowań mew „dużych” (klik! klik!) mocno się przykładamy, aby czytać obrączki na śmieszkach.

W ubiegłym roku „zrobiliśmy” 496 odczytów na 335 różnych ptakach. Większość to oczywiście śmieszki zaobrączkowane przez nas Zespół, ale były także ptaki spoza PL: Holandia – 9, Wielka Brytania – 7,  Chorwacja – 4, Hiszpania – 4, Czechy – 3, Węgry – 1 i Włochy – 1. Najstarszy ptak został zaobrączkowany w DE dnia 26.10.2006 r. Udało nam się także wykryć aż 72 tzw. „duchów”, czyli ptaków, dla których nasz odczyt był pierwszym ponownym stwierdzaniem. Dwa najstarsze „duchy” nie były czytane od dnia 11.06.2012 r.

Tak, wiem, wiem, to spóźniony wpis, ale wypadło, aby powstał.