[Jerzy Franczak, „Nieludzka komedia”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009, str. 52-53 oraz 157.]
#1 „Jemu śni się, że się budzi, boli go palec, więc wstaje i idzie po omacku do łazienki. Ból staje się nie do zniesienia, więc zaciska zęby i pochyla głowę, wtedy spostrzega plamy krwi na linoleum. Z bijącym sercem dociera do łazienkowych drzwi, zapala światło i podchodzi do umywalki. Jego wskazujący palec tkwi w kubeczku razem ze szczoteczkami do zębów. W tym samym czasie jej śni się powódź, istny potop, woda wlewa się oknami i drzwiami, tryska ze szpar w podłodze, cieknie po ścianach. Alicja pędzi po Basię, porywa ją i biegnie do drzwi, po drodze zauważa, że jej córeczka zmieniła się w radio, a woda bezustannie przybiera, sięga już ust. Wypadają na klatkę schodową, Basia cała mokra, ma wilgotne pokrętła, po głośniczkach spływają bezgłośnie malutkie kropelki. Alicja kręci gałką w lewo, w prawo – nic… Rozpacz ściska jej gardło, ale uporczywie szuka jakiegoś sygnału życia w martwym szumie eteru… I nagle słyszy donośne ueeeeee!, przebijające się spośród pomruków i trzasków! Fala szczęścia zalewa jej piersi! Całuje Basię po przyciskach i pokrętłach, głaszcze ją po kabelkach i tuli do łona.”
#2 „Miałam sen o Tobie, ale bardzo przykry. Śniło mi się, że rozstaliśmy się, bo miałeś dziecko z inną kobietą (niewysoka, śliczna brunetka, bardzo delikatna, słodka i uległa, zupełnie moje przeciwieństwo). Przyszłam was odwiedzić, na drzwiach wizytówka A. E. Królowie i dwa plakaty reklamujące sporty wodne – dziwne, nie? wchodzę do tego mieszkania – Ty otworzyłeś, ona gdzieś w głębi z dwójką dzieci na dywanie. Zmiana – nagle znajdujemy się nad jakimś jeziorkiem, opalamy się, mówisz: zostańmy przyjaciółmi. To koniec. Ale we śnie myślałam, że chyba umrę.”