Trzy dni temu

To było w piątek. Wybiła godzina i koniec. Koniec pracy. Koniec pracowniczego tygodnia, czas odpocząć. W końcu można nastawić autoodpowiedź w Outlooku, wyłączyć komputer, zamknąć biuro, zejść na parking. Jacek już czeka przy swoim Citroënie (nie znam się na samochodach, ale ten znaczek to nawet ja rozpoznaję). Kończy palić, strzela niedopałkiem w stronę drzew, wsiadamy. Jacek przekręca kluczyk w stacyjce, odzywa się radio TOK FM, pani miłym głosem/miła pani/ mówi: „Teraz możemy spokojnie porozmawiać”. To prawda. Jacek włącza klimatyzację, radio na chwilę milknie, ale odzywa się ponowie, tym samym miłym głosem: „Tak na poważnie”. Obaj nagle zamarliśmy. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy nerwowym śmiechem, bo cóż innego mielibyśmy zrobić?